Mam duży problem z poezją śpiewaną. Uwielbiam ją słuchać,
ale nierozważnie dawkowana potrafi wpędzić w nastrój depresyjny. Nic dziwnego.
Jakoś tak się zdarzyło, że w Polsce najlepiej są znani ci bardowie, których
ukształtowało życie w zniewolonym społeczeństwie: Jacek Kaczmarski, Włodzimierz
Wysocki czy Lluis Llach (z Katalonii). W rezultacie pesymizm, mrok czy
zwątpienie przebijają z ich piosenek. Nawet jeżeli taki Llach optymistycznie
śpiewał o tym, że można wspólnym wysiłkiem można unicestwić zło – to jednak
słuchając ma się świadomość, iż owo zło wciąż istnieje, a zwycięstwo nad nim
wcale nie jest oczywiste.
Sztuka bardowska w dużej mierze bierze się z
protestu – a przeciw czemu może protestować bard żyjący w wolnym,
demokratycznym kraju? Z państwa oraz społeczeństwa – a przede wszystkim jego
mieszczańskiej warstwy.
Georges
Brassens był francuskim piewcą anarchizmu. Przez długie powojenne dekady (aż do
swojej śmierci na nowotwór w 1981 roku) bezlitośnie wykpiwał w swoich
piosenkach policjantów, prawników, kler czy biznesmenów. Od swoich kolegów po
gitarze z innych krajów odróżniał się tym, że nie walczył z systemem; raczej
obnażał jego śmieszność i małość. Nie ograniczał się do kontestacji. Gros jego
twórczość to pochwała takich cnót, jak miłość (choć potrafił sarkać na różne
jej objawy) czy przyjaźń. Jego piosenki może nie pchnęły do zmieniania świata, ale
z pewnością czyniły go piękniejszym – i jakoś łatwiejszym do
zaakceptowania.
W Polsce największy wkład w rozpowszechnienie jego pieśni
miał Zespół Reprezentacyjny, założony na początku lat 80. przez Filipa
Łobodzińskiego (dziś znanego tłumacza i dziennikarza, a w młodości odtwórcy
roli Dudusia w Podróży za jeden uśmiech)
i Jarosława Gugałę (dziennikarza, szefa „Wydarzeń” Polsatu). Zła opinia wyraża sprzeciw wobec ruchów
masowych, krępujących wolność jednostki. Identyczną wymowę ma piosenka Ja Jacka Kaczmarskiego; brakuje jej
jednak tego humoru i dowcipu, za to jest ciężka i patetyczna. Jej wykonawca
Przemysław Gintrowski powiedział kiedyś, że jeśli postanowi popełnić
samobójstwo, zaśpiewa kilka razy z rzędu Ja.
Zastanawiające – obie pieśni mówią dokładnie o tym samym, a jak różne wrażenia
pozostawiają!
W tej pieśni Brassens również poruszył podobną kwestię, co w
Złej opinii – zgubnego wpływu idei na
masy ludzkie. „Dla idei ponieść śmierć – któż zna ideę lepszą?/ Ja jednak żyję,
bo na próżno szukam ich”.
Chyba najbardziej lubię te utwory Brassensa, które stanowią
swoiste krótkie fabuły. Mamy tutaj historię, puentę, prawnika w opałach i dużo
śmiechu (aczkolwiek sprośnego). Czegóż chcieć więcej?
Zespół Reprezentacyjny – wbrew pierwszym skojarzeniom – nie
ma nic wspólnego z kompanią reprezentacyjną WP ani niczym podobnym. Nazwa
oznacza, że zespół (Re)prezentuje utwory, czyli po prostu śpiewa covery. Swoją
przygodę z estradą muzycy zaczynali od piosenek Lluisa Llacha, które idealnie
wpasowywały się w nastrój pierwszej „Solidarności”. Kiedy więc zmienili
repertuar i zaprezentowali publiczności dorobek francuskiego śpiewaka, część
ich fanów uznała to za zdradę. Bo jak w trudnych czasach rządów generała można
śpiewać o TAKICH rzeczach?!
Spośród wszystkich postaw, jakie reprezentują artyści,
najbliższa mi jest ta zaprezentowana w Cenie
sławy. Podmiot liryczne zapewnia w niej, że „miast sensację wzbudzać, wolę
ćwiczyć słuch/ Piosenki sobie śpiewać i drapać się w brzuch”. Artysta bowiem
jest od tworzenia; w każdej innej roli wypada żałośnie. Nieliczne wyjątki to
osobnicy wielu talentów.
To nie rozczarowanie niektórych słuchaczy pogrążyło zespół,
lecz nowa rzeczywistość. Niedługo po ’89 muzycy nagrali dwie płyty, aby uwiecznić
swój dorobek, i przeszli do innych zajęć. Łobodziński zajmował się m.in.
tłumaczeniem bajek Disneya, a Gugała po kilkuletniej przygodzie z TVP został
ambasadorem Polski w Urugwaju. Panowie reaktywowali zespół dopiero w 2007 roku,
i to w wielkim stylu. Wydali płytę Kumple
to grunt. Tytułowa piosenka to jedna z najmniej pretensjonalnych piosenek o
przyjaźni, jakie słyszałem.
Było już o prawnikach, to teraz o policjantach. W całej
twórczości Brassensa pobrzmiewa anarchistyczna wiara w mądrość ludu, dla którego wszelka
władza jest jedynie przeszkodą.
Piosenka W rynsztoku w serwisie wrzuta.pl
Piosenka W rynsztoku w serwisie wrzuta.pl
W rynsztoku
najlepiej się słucha po Pogromie.
Kogo zwiodła nadzieja zawarta w tej drugiej, niech na odtrutkę posłucha, co
przydarzyło się podmiotowi lirycznemu, gdy „przepiwszy cały portfel, chciałem wziąć na krechę”! Piosenka ta burzy
ostatnie bastiony nadziei, że są na tym świecie jakieś pewne rzeczy. I, jak to
u Brassensa, nie jest to powód do zmartwienia!
Jedna bardziej przewrotnych piosenek w repertuarze
Brassensa. Odpowiedź dla tych, których ciekawi, jak piewca anarchizmu zareaguje
na włamanie we własnym domu.
Georges Brassens żywił atencję do prostych ludzi, którzy nie
dokonywali wielkich czynów, a jednak swoją pracą zasługiwali na najwyższy
szacunek. Piosenka dla starego wieśniaka
czy Marcin Bieda to swoiste pomniki
dla tych wszystkich, którzy stanowią fundamenty każdego społeczeństwa.
Dwie poprzednie piosenki były trochę przygnębiające, więc
teraz coś weselszego, choć wciąż w temacie prostych ludzi. Rogacz to ostrzeżenie dla wszystkich don Juanów, lekkoduchów i
cwaniaków; może i bawicie się dobrze kosztem ludzi pracy, ale wiedzcie, że choć
„połowica wspólna, wcale przecież nie znaczy, że jadło i napoje wspólne muszą
być”!
Zetknąłem się z opinią, że przekłady Zespołu
Reprezentacyjnego są dużo bardziej wulgarne niż oryginalne teksty. Faktycznie,
coś w tym może być. Tutaj dla przykładu wykonanie piosenki Tu wiek nie ma znaczenia w przekładzie Wojciecha Młynarskiego.
Zdecydowanie jest różnica między „wał” a „żłób”, prawda?
Wiedziony ciekawością, postanowiłem sprawdzić, co oznacza wciąż powtarzające
się w oryginalnym tekście słowo „con”.
Jak się okazało: „cipa”. To chyba
rozstrzyga dylemat, czyje tłumaczenia są bliższe oryginałowi?
Róża, butelka i uścisk
dłoni uświadamia, że nieufność, wyalienowanie, pogarda to bolączki nie tylko polskiego mieszczaństwa.
Co tu dodać? Zdecydowanie jedna z najbardziej wesołych i…
poprawiających nastrój piosenek Brassensa. Idealna na zakończenie przeglądu.
Kto dobrnął aż tutaj, w nagrodę usłyszy oryginalne wykonanie Goryla; tekst już jest znany, więc
miłego słuchania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz