niedziela, 19 kwietnia 2015

Czas egzorcystów - recenzja




http://esensja.pl/obrazki/okladkiks/237053_czas-egzorcystow_627.jpg Egzorcyzmy, opętania to nęcący temat dla twórców horrorów. Obrzędy, tajemnica, zdarzenia toczące się gdzieś poza granicami naszego życia – to wszystko działa na wyobraźnię. Niestety, przez ostatnie kilkanaście lat egzorcyzmy straciły nad Wisłą powab egzotyki. W nowym milenium liczba egzorcystów w naszym kraju wzrosła z czterech do… 120! Trudno rzec, co mogłoby tłumaczyć taką mobilizację przeciwko Księciu Ciemności. Można jednak dojść do wniosku, że dla sporej rzeszy rodaków opętania to chleb powszedni, skoro w kraju, w którym kuleje sprzedaż prasy, od dwóch lat utrzymuje się miesięcznik „Egzorcysta”. Wiara w opętania byłaby nawet zabawna, gdyby nie to, że już doszło w kraju do morderstw na tle egzorcyzmów.  Najgorsze, że morderstwa dopiero wierzchołek góry lodowej; należy spytać, ilu psychicznie chorych zostało pozbawionych pomocy, gdyż mieli pecha żyć w społeczności, gdzie bliżej do księdza niż lekarza? Egzorcyzmy to temat na horror, gdy egzorcystów w kraju jest kilku; kiedy ich liczba wzrasta do kilkuset, problem najlepiej oddaje inny gatunek – kryminał. 


 Ów zapewne sam się narzucił Konradowi T. Lewandowskiemu, gdy po wieloletniej obserwacji Kościoła Katolickiego zdecydował się dotknąć jedną z jego najbardziej czarnych stron. W Czasie egzorcystów opisuje śledztwo prowadzone przez komisarza Louvaina. Główny bohater po nawróceniu zrobił błyskotliwą karierę dzięki życzliwemu wsparciu Kościoła. Sumienny glina jednak wpadnie w konflikt sumienia, gdy okaże, że w celu wyjaśnienia zagadki serii morderstw, będzie musiał przeciwstawić się władzom kościelnym.
 Nie zdradzę wiele, jeżeli napiszę, że tym głównym Złym okaże się Kościół. Lewandowski opisuje go jako pasożyta niszczącego wszystko co najlepsze, nawet miłość; stanowiącego przystań dla psychopatów i karierowiczów. Antyklerykałowie powinni być usatysfakcjonowani, na wierzących – jestem tego pewny – kryminał nie zrobi większego wrażenia. Dlaczego? Do agitki antykościelnej są bowiem już przyzwyczajeni, ba, dając jej odpór zapewne niejeden wierzący odnajduje sens w życiu. A Czas egzorcystów nie stanowi pod tym względem nic więcej.
 Lewandowski plastycznie opisuje rezultaty działań Kościoła, jednak nie wnika w ich mechanizmy. Kiedy Louvin traci łaskę biskupa, widzimy, jak znikają mu przywileje, jednak nie wiemy, jak to się stało. Jest napisane, że Kościół ma wpływ na media, ale już nie opisane. Działa na wyobraźnię jedynie to, jakie zagrożenie płynie ze strony zaprzedanych egzorcystom psychologów. Jednak już sama istota egzorcystów ginie. Rytuały są ledwie przedstawione. Odpowiedzi, dlaczego egzorcyzmy stają się coraz większą plagą, już w ogóle nie otrzymamy. Po zakończeniu lektury wiedziałem o egzorcyzmach tyle, co przed jej rozpoczęciem; a wiedziałem w sumie niewiele. Piszę rozczarowany, bo wiem, że Lewandowskiego stać na więcej.
 Może jednak jestem zbyt surowy? Powieść trzyma w napięciu do samego zakończenia. Autor z werwą i humorem opisuje perypetie dzielnego komisarza. Jak to u Lewandowskiego, nie brakuje szalonych pomysłów, jak na przykład rozwiązanie zagadki podczas rozmowy o poezji współczesnej czy to, jak skończył główny antagonista. Można być też spokojnym o opis działania policji, ponieważ Lewandowski korzystał z doświadczeń emerytowanych policjantów. Czas egzorcystów to znakomita książka rozrywkowa – tylko i aż tyle. Jeżeli ktoś potrzebuje czegoś ekscytującego do czytania, śmiało polecam. Na rozprawę z ciemnotą niestety przyjdzie nam jeszcze poczekać.
  
Konrad T. Lewandowski, Czas egzorcystów, Poznań 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz